Ten wpis, ten fakt historyczny, to przełom w spojrzeniu na rolę rzek w rozwoju cywilizacji. Wszystko nabiera nowego blasku. Także “Flis, to jest Spuszczanie statków Wisłą i inszymi rzekami do niej przypadającymi”, słynny poemat barokowy Klonowica, warto odczytywać od nowa. Podczas tegorocznego FW24 tradycjom flisackim poświęcamy rejsy tematyczne i prelekcje. Będziemy gościć przedstawicieli Bractwa Flisackiego z Ulanowa, depozytariuszy tego wpisu, którzy przybędą tradycyjnymi galarkami ulanowskimi.
Wpis tradycji flisackich na Reprezentatywną Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO to wielki sukces Polski. To światowe docenienie tradycji, zwyczajów i trudu naszych przodków, którzy doprowadzili do największego sukcesu Rzeczpospolitej, jakim był okres Złotego Wieku, wyrosły z handlu wiślanego. Bez flisu i flisaków nie byłoby przez wieki głośno o Polsce w całym ówczesnym świecie. To z flisu, z transportu drewna, zboża, miedzi i innych towarów, swe bogactwo czerpały największe
emporia dawnej Rzeczpospolitej – Kraków, Toruń i Gdańsk. A także mniejsze ośrodki korzystające z sąsiedztwa rzeki – najważniejszego przez wieki traktu niosącego nie tylko towary, ale też kulturę, sztukę, zwyczaje, po prostu cywilizację. O tych tradycjach przypominają pomniki flisaków w wielu miastach Polski. Jednak nie pojedynczy, konkretni ludzie są nimi upamiętnieni, ale wielka tradycja flisu – źródła potęgi
narodu, o jakim powinniśmy pamiętać, by w pełni rozumieć Polskę. Dlatego wpis na listę UNESCO jest tak ważny dla naszego kraju. Dziś flisactwo i tradycje flisackie wracają. Wraz z wielkim powrotem Polaków nad
Wisłę odradza się i przypomina o sobie flisackie dziedzictwo, zwyczaje, obrzędy, a nawet język. Zresztą, ten nigdy do końca nie zaginął. Wszyscy przecież wiemy, co znaczy zwrot „płacić frycowe”, choć nie wszyscy kojarzą go z flisackim źródłem. Tradycje flisackie odradzają się wraz z powrotem „drewna na wodzie” – jako zjawiska i pojęcia, które stało się znakiem rozpoznawczym rozwijającego się dynamicznie środowiska ludzi rzeki. „Za drewno na wodzie” – brzmi toast współczesnych flisaków. A więc wszyscy:
„Za drewno na wodzie!”, bo wraz z wpisem na listę UNESCO stało się coś, co możemy i powinniśmy dziś w Polsce świętować.
Za stolicę polskiego flisactwa uznawany jest Ulanów, miasto położone w widłach Tanwi i Sanu. Od XVII wieku jego mieszkańcy specjalizowali się w transporcie drewna i różnych towarów budowanymi tam statkami. Wiele rodzin ma dowody na piśmie świadczące o tym, że pradziadowie parali się flisackim fachem. Tym współcześni flisacy się szczycą. Działające dziś prężnie Bractwo Flisackie pod wezwaniem świętej Barbary powstało w 1991 roku. Dwa lata później odbył się pierwszy od dziesięcioleci flis Wisłą do Gdańska. Od tego czasu flisacy z Ulanowa regularnie pływają tratwami i statkami po polskich rzekach.
To właśnie dzięki staraniom Bractwa doszło do wpisu tradycji flisackich na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO w grudniu 2022 roku w Maroku.
Tratwa to, poza dłubanką, najprostsza i najstarsza jednostka pływająca. Dłużyce, czyli bale drewna, niegdyś wiązano ze sobą, później zbijano. Kilkanaście złączonych w ten sposób bali tworzy tzw. taflę. Tratwa liczy minimum cztery tafle, choć bywały i zestawy dłuższe, a także szersze, gdy tratwy wiązano równolegle do siebie. Cieńsze dłużyce trafiają na głowę tratwy, czyli przód. Z tyłu, czyli na colu, bale są grubsze i większe. Tratwą steruje się drygawką – długim prostym wiosłem zamontowany na colu i na głowie. By zatrzymać tratwę albo zmienić jej kurs, zabija się, czyli wbija w dno, śryki – grube belki. Wszystko to wymaga siły i kociej zręczności. Każdy dzień na tratwie to ciężka fizyczna praca, panują tam spartańskie warunki, jedzenie jest proste, przygotowywane na palenisku, a kolejny dzień zaczyna się bladym świtem od odśpiewania pieśni-modlitwy „Kiedy ranne wstają zorze”.
Toruń – miasto o wielkich tradycjach flisu. Przez wieki tu zatrzymywały się statki z towarami, a także większość tratw płynących z południa Polski. Miejscowi kupcy kupowali spławiane drewno, a miejscowe ekipy ruszały z nim dalej – do Gdańska, a później także na Berlin. Tratwy cumowały często naprzeciw toruńskiego nabrzeża. Na brzeg flisacy dostawali się łódkami retmankami, z których podczas flisu retmani wyznaczali kurs płynącej z tyłu tratwie.
Do tradycji flisackiej należy owiana legendą Gruba Maryna, czyli rzeźba przedstawiająca Bachusa siedzącego na beczce wina, która stała w słynnej gospodzie „Pod Turkiem” przy toruńskim Rynku Staromiejskim. Mówi się, że zniszczone stopy Grubej Maryny to wynik gorących pocałunków, jakie na nich składali frycowie, czyli młodzi adepci flisactwa, którzy „Pod Turkiem” zmuszeni byli stawiać alkohol starszym kolegom.
Zwyczaj, by nie powiedzieć obrzęd, frycowego także związany jest z Toruniem. Dotyczył wszystkich flisaków, czyli ludzi pływających rzekami, zarówno tych schodzących na brzeg w Toruniu z tratw, jak statków i łodzi. Młodzi adepci, czyli fryce, przechodzili chrzest łączący się często z upokorzeniem, wyśmianiem, nurzaniem w błocie i jedzeniem rzeczy dość obrzydliwych. Wszystko ku uciesze starszych, bardziej doświadczonych kolegów, w których szeregi wykupywali się płacąc frycowe właśnie, czyli goszcząc ich na swój rachunek, często za cały zarobek uzyskany dzięki wielotygodniowemu flisowi.
Digitus Dei, czyli Palec Boży, zegar flisacki na katedrze świętych Janów w Toruniu, to jeden z dwóch istniejących, obok gdańskiego, ale jedyny do dziś działający, zegar tego typu w Polsce. Charakterystyczna pojedyncza wskazówka ułatwiała odczyt godziny z bardzo daleka. Tarcza zegara, mierząca blisko pięć metrów średnicy, skierowana jest na południe – dlatego ze środka Wisły Palec Boży widziany był zawsze doskonale i do dziś z tego miejsca jego wskazania są odczytywane przez współczesnych użytkowników Rzeki.
Świętą Barbarę czcili niegdyś powszechnie ludzie parający się flisactwem. Do niej zwracali się w trudnych chwilach na rzece, miała chronić od nagłej śmierci, o którą często się ocierali. W nadwiślańskich miastach wiele jest miejsc jej poświęconych, jej kult rozwijał się nad Wisłą od XIII wieku. W toruńskiej kaplicy szyperskiej, znajdującej się w katedrze świętych Janów, znajduje się podwójny obraz świętej. Na co dzień święta Barbara przedstawiona jest z mieczem. Od święta wizerunek ten podnoszono, a oczom flisaków ukazywała się św. Barbara w bogatej srebrnej sukni. W tym miejscu flisacy dziękowali za szczęśliwy flis. Znali je wszyscy.
W wielu nadwiślańskich, i nie tylko, miastach stanęły pomniki flisaka. To pamiątki po wiekach flisu, upamiętniające trud ludzi, którzy pokoleniami pracowali na rzekach i przyczyniali się do rozwoju gospodarczego naszych ziem. Pomnik taki stoi chociażby w centrum Bydgoszczy, stoi także na toruńskim Rynku Staromiejskim. Przedstawiony na nim flisak jest bosy, ze skrzypcami. W Ulanowie wielu zapewnia, że przedstawia flisaka właśnie z tego flisackiego miasta. Przekonują, że to ich przodek wyprowadził żaby z Torunia, o czym mówi znana toruńska legenda.